Translate

czwartek, 6 września 2012

~11~

Dziś mój absolutny faworyt, jeśli chodzi o kąpiel i nawilżanie skóry po prysznicu- czyli żel i balsam pomarańczowy z Ziaii.

Skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Glycerin, Cocamidopropyl Betaine, Coco Glucoside, Disodium Laureth Sulfosuccinate, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Panthenol, Prunus Amygdalus Dulcis, Citrus Aurantium Dulcis Peel Oil, Citrus Aurantium Peel Wax, Hydrogenated Vegetable Oil, Styrene/ Acrylates Copolymer, C12-13 Alkyl Lactate, Sodium Chloride, Sodium Benzoate, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Parfum, Limonene, Linalool, Citral, Citric Acid, CI 15985(FD&C Yellow No. 6)

Jestem z niego mega zadowolona!:) Moja skóra jest po nim mięciutka i pachnąca- taka jak lubię. Dodatkowo zawsze czuję, jak napływa we mnie nowa porcja energii. Ma fajną konsystencję i co najważniejsze, nie przesusza skóry. Jest ona po nim nawilżona i delikatnie wygładzona. Jego podstawowym zadaniem jest mycie skóry i tu sprawdza się bardzo dobrze:)- jestem dokładnie wyszorowana. 
Składnikami aktywnymi są tu: masło pomarańczowe, coco- glucozydy i d-panthenol.
Masło pomarańczowe - otrzymywane ze skórki pomarańczy, ma naturalny pomarańczowy kolor i zapach. Charakteryzuje się wysoką zawartością bioflawonoidów. Wykazuje działanie antycellulitowe (!) i ujędrniające(!). Łagodzi podrażnienia, doskonale odżywia oraz skutecznie zapobiega wysuszaniu naskórka.
Coco-glucozydy - substancja kondycjonująca skórę pochodzenia naturalnego. Obniża odtłuszczający wpływ środków myjących. Skutecznie nawilża i zapobiega wysuszaniu naskórka. Wyjątkowo łagodna.
D-panthenol – trwale nawilża skórę oraz skutecznie łagodzi podrażnienia.



Skład:Aqua (Water), Glycerin*, Isopropyl Palmitate*, Glyceryl Stearate*, PEG-100 Stearate, Butylospermum Parkii (Shea Butter)*, Dimtehicone, Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Cetearyl Alkohol*, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil*, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Oil, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Wax, Hydrogenated Vegetable Oil*, Panthenol, Sodium Acrylate/Sodium Acrylolyldimethyl Taurate Copolymer, Isohexodecane, Polysorbate 80, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Propylene Glycol, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Parfum (Fragrance), Limonene, Linalool, Citral, Citric Acid

Jak już wyjdę z wanny zawsze muszę się dokładnie od stóp aż po czubek głowy wysmarować różnymi kremami. Jeśli chodzi o ciało, zużyłam już drugą butlę pomarańczowego mleczka do ciała, które jest fajnym uzupełnieniem mojego mydełka. 
Pakowane jest w dużej butli z pompką, którą wygodnie się używa. Kolejnym plusem jest stosunkowo niska cena, za taki duży i baaardzo wydajny produkt. Mleczko odczuwalnie nawilża skórę oraz zapobiega utracie wody z naskórka. Przynosi ulgę w nadmiernym i powtarzającym się wysuszeniu skóry, dodatkowo wchłania się w trybie ekspresowym. To dobrze, bo nie znoszę się kleić i lepić. Zapewnia szybkie i długo utrzymujące się wygładzenie. Działa odmładzająco poprzez poprawę sprężystości i elastyczności, a do tego ładnie pachnie- jestem maniaczką na punkcie owocowych zapachów w kosmetykach! 

A Wy jakich kosmetyków używacie podczas kąpieli? Macie jakichś faworytów, a może cały czas szukacie?;)

sobota, 25 sierpnia 2012

~10~

Wracam po krótkiej przerwie- zaczęłam praktyki i wracam po nich taka zmęczona, że niejednokrotnie nie chce mi się nawet włączać komputera, ale w końcu doczekałam się jakiegoś wolniejszego weekendu:)

Już jakiś czas temu zaczęła się moja przygoda z przedłużaniem rzęs metodą 1:1. Muszę przyznać, że jestem zauroczona, dlatego chciałabym się podzielić z Wami moją wiedzą i efektami pracy.
Często spotykam się z opinią, że rzęsy po takim zabiegu są słabsze, jest ich mniej, wyglądają gorzej. Nic bardziej mylnego!
Cały sekret takiego przedłużania polega na doklejeniu jednej sztucznej (jedwabnej) rzęsy, do jednej naszej naturalnej:), więc kiedy skończy się cykl życiowy rzęski, wypada ona po prostu razem z tą przedłużoną, a na jej miejsce wchodzi nowa, młoda.
Częstym szokiem dla dziewczyn, które przedłużają sobie rzęsy, a potem zrezygnują z tego, jest ich naturalny wygląd i tu się zgodzę- bardzo trudno jest się nam przyzwyczaić do tego, że znowu są krótsze i nie ma takiego efektu jak po przedłużeniu, i właśnie dlatego wydaje nam się, że ich kondycja jest gorsza:), jednak to mija i po jakimś czasie znowu można się przyzwyczaić. Oczywiście mówię tu o przypadkach, kiedy rzęski wykonane są dobrze, przez osobę dobrze do tego przygotowaną, a nie przez kogoś nieodpowiedniego.

Kolejną ważną kwestią jest tu pielęgnacja rzęsek przedłużonych. Przed aplikacją należy pamiętać o tym, żeby się nie malować- przedłuży to trwałość:) Poza tym, musimy wiedzieć o tym, że do 24 godzin (przy niektórych klejach 48) nie moczymy oczu, po tym czasie możemy normalnie wszystko robić (chodzi o to, żeby klej dobrze odparował). Makijaż możemy wykonywać normalnie. Oczywiście tuszujemy tylko dolne rzęski, bo nie ma sensu tych przedłużonych. Bardzo ważne jest, żeby przy demakijażu oka nie używać środków na bazie tłuszczów. Najlepiej, żeby było na nim wyszczególnione, że nadaje się do demakijażu rzęs przedłużonych metodą 1:1, bo tłuste środki najzwyczajniej w świecie rozpuszczają klej :(. Oprócz tego rzęs nie trzemy, bo inaczej je sobie powyrywamy, dlatego najlepiej trochę się pomęczyć i zmywać makijaż patyczkiem do uszu.

Z takich najważniejszych informacji, to chyba już wszystko :), teraz czas na efekty:













Mam nadzieję, że się Wam podoba :) jeśli macie jeszcze jakieś pytania- śmiało! Mam nadzieję, że uda mi się wyczerpująco odpowiedzieć.
Przedłużałyście kiedyś rzęski? Jakie macie doświadczenia? Co o tym sądzicie? 

P.S. Od września zaczynam pracę w SPA!:) Trzymajcie kciuki, żebym dała radę pogodzić to ze studiami!

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

~9~

W końcu zebrałam się na napisanie notki :) nie zaskoczę Was niczym nowym, dziś zwięźle, krótko i na temat;) wiem, że posty biedronkowe już dawno były, ale ja nie dość, że wybrałam się tam późno, to jeszcze dzięki praktykom cały czas nie miałam kiedy umieścić relacji ze swojego "polowania".

Oto moje zdobycze :)


Rewelacyjne! Nie zawsze mam możliwość umycia rąk, jak gdzieś wyjdę, a nie lubię czuć się "nieczysto", dlatego chusteczki sprawdzają się super. Czuję się delikatnie odświeżona i nie muszę się denerwować.

Oczywiście ten przeciwzmarszczkowy jest dla mojej Mamuśki!;)


Na pewno niedługo podzielę się z Wami szczegółową opinią na temat powyższych produktów, chcę je jeszcze potestować. Póki co, mogę Wam powiedzieć o lakierze, który nabyłam trochę później i dlatego nie ma go na fotkach;)
Oto i on: 
Oto opis producenta:
Lakier  ‘Air Flow Lotus Effect’- czyli lakier przepuszczający powietrze
Nie „zakleja” płytki paznokcia i umożliwia paznokciom „oddychanie” pod płaszczem koloru. Zaawansowana technologicznie formuła lakieru pozwala na swobodną wymianę cząsteczek tlenu. Lakier charakteryzuje się przedłużoną trwałością, dzięki zastosowaniu wielu wysokiej jakości polimerów. Tworzą one specjalną, wysoce odporną na działanie wody powłokę, która jakby „odpycha” cząsteczki wody i jest odporna na ścieranie.  Lakier gwarantuje super kryjący efekt i głęboki kolor już przy pierwszej aplikacji.

Takiego koloru jeszcze nie miałam, a cena krzyczała do mnie, więc stwierdziłam, że się skuszę:) póki co, nie zawiodłam się. Pomimo tego, że na praktykach cały czas noszę rękawiczki i moczę ręce, wytrzymał ze mną aż (!) 4 dni! Uważam, że to dobry wynik :)


Tak kryje po 1wszej warstwie. Jak dla mnie to dobry efekt, kiedy nałożyłam drugą, zrobił się troszkę ciemniejszy, ale nie robiłam już zdjęcia, bo bateria mojego aparatu tego nie wytrzymała:D

Ekhem, trochę się rozpisałam, więc dziękuję za uwagę i mam nadzieję, że nie zanudziłam ;) 

P.S. Dzięki za taką piękną frekwencję pod wcześniejszą notką!;)



czwartek, 2 sierpnia 2012

~8~

Halooo, tu lakiery Marizy;)

Ostatnio skusiłam się i kupiłam kilka lakierów z ostatniego katalogi firmy Mariza;) kolory aż krzyczały: "Weź mnie!", więc nie mogłam się powstrzymać, tym bardziej, że cena też była promocyjna (z tego co pamiętam, to płaciłam za nie jakieś 5-6zł za sztukę, jeśli dobrze pamiętam).


Muszę przyznać, że byłam mile zaskoczona pigmentacją, wg mnie, można spokojnie pomalować tylko jedną warstwę i wygląda to tak: 

Z kolei, kiedy dodamy drugą warstwę, otrzymujemy taki efekt:


Jeśli chodzi o trwałość, to w moim przypadku spokojnie siedzi na paznokciach 3 dni :) dopiero później zaczął pękać i odpadać. To moim zdaniem całkiem niezły wynik, zwłaszcza za taką cenę. 
Dodatkowym plusem tych lakierów jest to, że szybko schną, a pędzelek nie jest ani za gruby, ani za cienki- taki w sam raz- bardzo wygodnie się nim maluje.

Oprócz tych, których zdjęcia zamieściłam wyżej, mam jeszcze różowy (a niedługo przyjdzie do mnie jeszcze zielonyyy;))
Na dokładkę dokładam screen z katalogu, na którym możecie zobaczyć inne kolory, cały katalog możecie znaleźć tu: http://mariza.com.pl/files/katalog9.pdf


A Wy stosowałyście kosmetyki tej firmy? Co o nich sądzicie?

poniedziałek, 30 lipca 2012

~7~

Trochę mnie tu nie było, ale czasu jak nie ma, tak nie ma :(, miałam małe kłopoty ze zdrowiem i prawdopodobnie, jeszcze przez jakiś czas mogę być nieobecna, ale postaram się poprawić!;)

Wieczorem wychodzę ze znajomymi, ale że troszkę się nudziłam (!), postanowiłam pomalować się już wcześniej, a moje wypociny zamieszczam tutaj;)
Lubię klasyczne i delikatne makijaże, postawiłam dziś więc na rozświetlenie wewnętrznych kącików i zwykłą, czarną kreskę, którą zrobiłam linerem w pisaku, rzęski wytuszowałam. Całość wyszła w miarę delikatnie, postanowiłam więc zaszaleć (a co się będę!) i pomalowałam usta czerwoną szminką, która delikatnie wpada w pomarańcz. Na policzki nałożyłam trochę bronzera, z delikatnymi drobinkami.

Dość już tego pisania, czas na efekty! Zdjęcia niestety pozostawiają wiele do życzenia, ale mam nadzieję, że coś tam widać, i że się spodoba;)






A Wy jak spędzicie dzisiejszy wieczór?;)

poniedziałek, 2 lipca 2012

~6~

Są wakacje, więc będę miała trochę więcej czasu na bloga:)
Dziś trochę o włosach. Tak prezentują się moje:



Jak widać, trochę się zapuściłam. Jeśli chodzi o ich pielęgnacje, to nie jest ona jakoś specjalnie wymagająca;) dalej szukam najlepszego środka dla siebie. Regularnie wcieram w nie jedwab, oprócz tego stosuję odżywki: Gliss Kur i Loreala.


Jest to produkt przeznaczony do włosów bardzo zniszczonych i suchych. Z racji tego, że moje włosy są długie, stosuję właśnie ją.;) Póki co, sprawdza się i nie narzekam. Jej zaletą jest na pewno to, że posiada potrójny kompleks keratyny (która jest podstawowym białkiem budulcowym włosa), dodatkowo moje włosy bardzo się plączą i tak jak zapewnia producent, dużo łatwiej mi się dzięki niej je rozczesuje.

1.2.

Zdjęcia dwa, bo obie stosowałam:), ale jeśli miałabym którąś kupić ponownie, to zdecydowanie polecam tę drugą. Będąc w sklepie i czytając informacje na opakowaniach, wydawały się bardzo podobne, dlatego zastanawiałam się, czy różnica między nimi będzie duża. Nie wiem, jak dla Was, ale dla mnie jest kolosalna! Przede wszystkim - wydajność. Nr 1 jest według mnie rzadszy, niż nr2, więc mimo tego, że jest jej o połowę więcej, zeszła mi dwa razy szybciej, a co za tym idzie, żeby uzyskać ten sam efekt, musiałam jej nakładać spoooro więcej niż nr 2. 
Jeśli chodzi o zapach, to jest on- przynajmniej dla mnie przyjemny, dlatego odżywkę stosowałam z chęcią. Jej dużym plusem jest to, że nie trzeba jej trzymać na włosach, można ją od razu spłukiwać (nie znoszę trzymać odżywek na włosach!), a włosy są miękkie, miłe w dotyku i łatwo się rozczesują. Oprócz tego nie obciąża ich.

Tak mniej więcej wygląda moja pielęgnacja włosów. Niestety dość szybko mi się przetłuszczają, więc muszę je myć codziennie :( 
A Wy co stosujecie? Może macie dla mnie jakieś rady?

W poprzedniej notce obiecałam, że wrzucę też zdjęcia moich palet. Co prawda nie maluję się jakoś bardzo często, ale zawsze się przydadzą.


Wszystkie je kupiłam na allegro. Trochę zaryzykowałam, ale myślę, że było warto, bo nie przepłaciłam za nie ;) Wiadomo, że nie wymagam od nich cudów- jedne cienie są bardziej, inne mniej napigmentowane, ale jak na moje potrzeby są ok i jestem z nich zadowolona. 

Oto kilka losowo wybranych mazańców na ręcę;)


Tym optymistycznym akcentem kończę. Mam nadzieję, że notka będzie dla Was ciekawa i na coś się przyda;)
Pozdrawiam!

wtorek, 12 czerwca 2012

~5~

Proszę Was o pomoc:)
 oto mój link polecający do ShinyBox;) liczę na Was!

 http://shinybox.pl/?ref=299b6b9





piątek, 8 czerwca 2012

~4~

Niedawno kupiłam na allegro paletę 120 cieni, jej zdjęcia wrzucę w następnej notce;)
W pojemniczkach kolory wyglądają cudownie, jednak nie wymagałam cudów od czegoś, za co zapłaciłam ok. 60zł. Mimo wszystko, uważam, że za taką cenę efekt jest zadowalający.

Nie mogłam wytrzymać, więc dorwałam moją starszą Siostrę i zrobiłam jej delikatny różowy makijaż. Wyszło, jak wyszło, efekt możecie ocenić sami ;)




Pozdrawiam ;)

środa, 16 maja 2012

~3~

Sesja coraz bliżej, więc czasu niestety coraz mniej:( Na szybko wrzucam makijaż oka, jaki ćwiczyłam na koleżance, nie jest to niestety nic specjalnego, ale daje znać, że żyję.:)



Oprócz tego- kreski, które zrobiłam cieniem, na szybko :D Ostatnio bardzo dobrze czuję się w takim kolorze;)



Trzymajcie się cieplutko!;)

czwartek, 3 maja 2012

~2~

Dzisiaj przychodzę do Was z makijażem ;) To coś w rodzaju make up- no make up ;), który zrobiłam sobie na wieczorne wyjście ze znajomymi.

Starałam się, żeby całość wyszła w miarę naturalnie i ukrywała wszystkie moje mankamenty, a cera miała jednolity koloryt. 
Po przygotowaniu całej twarzy, powiekę pomalowałam jasno beżowym cieniem i rozświetliłam wewnętrzny kącik oka. Następnie nałożyłam ciemno brązowy cień i roztarłam go w "bananka":) w kierunku wewnętrznego kącika i dołożyłam do niego jaśniejszy cień. Oko podkreśliłam oczywiście kreską i wszystko dobrze roztarłam, aby jeden cień przechodził w drugi. 
Oto efekt: 



Oczy wyszły delikatnie, dlatego usta postanowiłam podkreślić trochę bardziej ;) Uzyłam dwóch kolorów szminek. Górną wargę pomalowałam na beżowo, dolną potraktowałam koralową szminką.


Mam nadzieję, że efekt się podoba:) niestety zdjęcia są kiepskiej jakości, ale chyba, że coś na nich widać.



Aha! Zapomniałabym- muszę się Wam pochwalić:) Rzęsy, które przedłużałam zajęły pierwsze miejsce w konkursie!^^ Możecie być ze mnie dumne;)


poniedziałek, 30 kwietnia 2012

~1~

Czesc:)

Jestem na drugim roku kosmetologii, mam nadzieję, że nie ostatnim;) Moje studia są dla mnie spełnieniem, z każdym dniem odnajduję się w moim świecie coraz bardziej i wiem, że to dobry wybór.
Moją pasją chcę zarażać innych, mam nadzieję, że mi się uda.

Na początku chciałam zaprezentować Wam rzęski, przedłużane metodą 1:1. Do przedłużania użyłam produktów Secret Lashes, z których jestem bardzo zadowolona:) Rzęsy są miękkie w dotyku, zawierają aż 70% jedwabiu, wyglądają więc naturalnie, a klej trzyma naprawdę długo.
Zaczynam od rzęs, bo uważam, że to jedna z najważniejszych rzeczy na naszej twarzy:) Od razu przykuwają uwagę, potrafią zmienić nasze spojrzenie. Dzięki nim możemy wyrazić spojrzeniem naprawdę wiele!

Dość gadania- oto efekt:




Mam nadzieję, że się Wam podoba :)